czwartek, 1 listopada 2018

Polska perspektywa, czyli kilka słów po synodzie

Pozdrawiamy już z domów!
Przedwczoraj (we wtorek) wszyscy uczestnicy naszej pielgrzymki szczęśliwie wrócili do celu, choć niektórzy krótko przed północą. Nadszedł czas na odpoczynek, rozpakowywanie, pranie, obdarowanie bliskich pamiątkami i włoskimi słodyczami, ale także na popielgrzymkowe refleksje... Teraz już dwugłosem dzielimy się krótkim podsumowaniem wyjazdu :) Zapraszamy!

Poznań Main Station

***

Kościół, który mówi jednym głosem jest piękny. Kościół, w którym swoje miejsce mogą znaleźć młodzi i starzy, jest piękny. Kościół jest piękny. Cokolwiek ludzie staraliby się mu zrobić, on pozostanie piękny. Z taką właśnie refleksją wróciłam do Polski. Zobaczyłam autentyczne piękno ludzi Kościoła, czerpiących to piękno od Jezusa, który jest jego źródłem.

Zbliżyliśmy się do synodu tak, jak można było najbardziej, aż pod drzwi auli Pawła VI, gdzie odbywały się obrady. Wielu rzeczy nie można zaplanować, tak jak tego, że trafiliśmy na moment, w którym papież akurat ustawiał się przed tymi drzwiami do pamiątkowego zdjęcia z uczestnikami synodu. Niektórzy może marzyli o tym, że uda im się zobaczyć wszystkich ojców synodalnych na żywo. A przydarzyło się nam o wiele więcej - wspólne zdjęcia, rozmowy, uściśnięcie dłoni. Dotknęłyśmy „wielkiego świata”, ale zrozumiałam, że jeśli ktoś jest autentycznie człowiekiem i traktuje swoje chrześcijaństwo poważnie to biskupia purpura czy kardynalska czerwień niczego nie zmieniają w kontaktach z drugim człowiekiem.

Biskupi mówią, że synod dopiero się rozpoczął. I trudno się z nimi nie zgodzić. Nasze nowe relacje z młodymi z różnych części Polski to potwierdzają. One też się dopiero rozpoczęły i czekają na realizację. Wiem, że mogę napisać do Tarnowa, Kalisza czy Katowic i otrzymam odpowiedź, rozwiązanie problemu lub po prostu dobre słowo.
Czy było warto spędzić dwa dni w autokarze, niedosypiać, jeść kanapki z włoską konserwową i wstawać o nieludzkich godzinach, żeby zdążyć na plac św. Piotra? Chciało by się powiedzieć: i to jeszcze jak!


Agata

***

Jadąc do Rzymu, dziękowałam Bogu za tę łaskę, że po raz kolejny mam misję, że znów mogę jechać daleko, w świat, za granicę, że kolejne z moich marzeń się spełnia - przecież to w czerwcu, 4 miesiące temu, prosiłam Pana Boga, żebym mogła wrócić do włoskiej stolicy i ukochanego Watykanu na troszkę dłużej niż 2-3 dni. I proszę, oto wyjazd!

Dodatkową wartością było to, że będę uczestniczyć w pielgrzymce młodych jako inicjatywie towarzyszącej synodowi. Synod poświęcony młodzieży, wierze i rozeznawania powołania to temat ważny dla mnie prywatnie, w moim rozwoju, ale również istotny z punktu widzenia członka AKMu. To, co zobaczyłam, usłyszałam ma mi pomóc ubogacać misyjne dzieło naszego Koła.

Starałam się nie wyobrażać sobie kolejnych dni naszej pielgrzymki, bo organizatorzy zapowiedzieli, że będziemy z dnia na dzień poznawać dokładny plan. Od pobytu na statku "Dar Młodzieży" intensywnie uczę się spontaniczności oraz otwartości na zmiany w ustalonym harmonogramie, bez uszczerbku dla podejmowanego działania. Po prostu chciałam jak najwięcej doświadczyć, zaczerpnąć inspiracji z ludzi, których Bóg postawi na mojej drodze, wykorzystać dany czas w Rzymie.

Nawet rozwinięta wyobraźnia nie pozwoliłaby na wymyślenie wszystkich tych zdarzeń, które Bóg dla nas przygotował. Po raz kolejny w swoim życiu czułam się, jak w Dzień Dziecka, kiedy to Dobry Ojciec przygotowuje kolejne niespodzianki. Przede wszystkim, spotkałam wyjątkowych ludzi, poczynając od młodych uczestniczących w pielgrzymce, mających w sobie wiele zapału i radości, przez Bożych kapłanów, m.in. misjonarza o. Józefa Gwoździa SVD, którego bardzo chciałam poznać, odkąd trafiłam na jego blog o Panamie, gdzie przez wiele lat posługiwał, ks. prałata Alberta Warso, który z radością dzielił się z nami swoją wiedzą i poczuciem humoru, oraz bp Marka Solarczyka znajdującego nieskończone pokłady uśmiechu, po prostu mającego dla nas czas, aż po siostry - Klawerianki, dzielnie kontynuujące dzieło bł. Marii Teresy Ledóchowskiej, Matki Afryki, oraz Sercanki, które z miłością przyjęły nas pod swój dach. Kolejna rzecz, to możliwość obserwowania synodu np. spod drzwi auli Pawła VI :) oraz wszystkie te chwile spędzone w Watykanie, na Placu św. Piotra, w Bazylice Św. Piotra. Są to bliskie memu sercu miejsca. Lubię obserwować Gwardię Szwajcarską w ich specyficznych strojach, a w momencie, gdy nam zasalutowali, gdy jako ostatni pielgrzymi opuszczaliśmy Bazylikę, to aż mnie ciarki przeszły.

Po synodzie powróciliśmy do domów napełnieni Bożą obecnością, bo Rzym / Watykan to miejsce wyjątkowe. Wierzę, że w dużej mierze to zasługa św. Jana Pawła II, który pozostaje znanym, ale nadal niepoznanym. Powstał dokument końcowy synodu, my - jako młodzi, zaangażowani w działalność Kościoła - mamy zadanie, by uczestniczyć w jego aplikacji. Musimy wstać z kanapy i dzielić się tym, co od Boga otrzymujemy. Chociażby świadectwo pobytu w Rzymie. Gdyby nie wiele ludzi dobrej woli, nie pojechalibyśmy tam, więc dzielmy się tym, co usłyszeliśmy, radością, która w nas jest, to może przemieniać także innych. Wszystko to ma jeden, najważniejszy cel - świętość. Bo właśnie do świętości każdy z nas jest powołany. Dzisiejsze Święto nam doskonale o tym przypomina!

Luiza

***

Dziękujemy Wam za obecność oraz za towarzyszenie nam podczas pielgrzymki do Rzymu! Wasze wsparcie modlitewne było bardzo cenne.

Bp Marek Solarczyk także dziękował za modlitwę podczas synodu. :)


Jeszcze zdjęcie do tego niczym klamra kompozycyjna.

Oto ci, którzy stali po drugiej stronie kamery.

Polecamy także zajrzeć do Listu Ojców Synodalnych do młodzieży oraz słów Abp Stanisława Gądeckiego w podsumowaniu synodu - jest mowa o zaangażowaniu misyjnym, więc zachęcamy tym bardziej!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz